Zakładamy, że klamka zapadła. Wychodzimy za mąż. Wszystkie przyjaciółki pochwaliły już piękny diament, rodzice pogratulowali wielkiej życiowej decyzji. I co dalej? Czy lepsza jest panika, czy stuprocentowe opanowanie? Jak ugryźć ślubne formalności aby wszystko miało swój czas i miejsce, a na myśl o dziesiątkach drobnych spraw, nie pojawił nam się na głowie pierwszy siwy włos…?
Wydawać by się mogło, że zaręczyny są uwieńczeniem pewnej historii – trudu poszukiwań partnera, radości z bycia razem, wieloetapowego procesu poznawania. Z pewnością można je uważać za sukces, ponieważ przeszłyśmy przez wszystkie kręgi wtajemniczenia i osiągnęłyśmy cel, do którego dąży każdy odpowiedzialny związek. Jednak wspomniana historia dopiero się zaczyna. Przed nami długa i kręta droga ślubnych przygotowań. Jedni twierdzą, że nie warto się zbytnio angażować w organizację 24 godzin z naszego życia. Inni są gotowi stanąć na głowie aby było wyjątkowo. Na szczęście tych drugich jest więcej. Dlatego jako gość weselny, zdarza nam się odczuć zaskoczenie – ponieważ Pary Młode śledzą nowinki i przemycają do tradycji rzeczy dotąd nieznane. Weselną rutynę powoli wypiera powiew świeżości. Są zwolennicy, są i sceptycy. Ja osobiście wybieram miłe zaskoczenie (mieszczące się oczywiście w granicach zdrowego rozsądku) niż sztampę i latami powielane wzorce.
Od czego należy rozpocząć przygotowania ślubne? Oczywiście od określenia przybliżonej daty ślubu. Może to być rocznica poznania narzeczonego, data, która pozytywnie nam się kojarzy lub na początek pora roku.
Większość par decyduje się na lato, przy czym w branży ślubnej mianem tym określa się czas pomiędzy 1 czerwca i 30 września. Szczyt sezonu weselnego przypada na czerwiec i sierpień. Trochę szkoda, że pary nie uwzględniają innych pięknych miesięcy – wczesnej wiosny, kiedy przyroda budzi się do życia, maja w aromacie kwitnącego jaśminu, początku polskiej jesieni, kiedy drzewa pokryte są tuzinem barw, czy wreszcie zimy z kuligiem po skrzypiącym śniegu. Czerwiec kojarzy się z wakacjami i pięknym słońcem, tymczasem w Polsce coraz częstsze w tym okresie są letnie burze. Sierpień dla odmiany cechują chłodne już wieczory i poczucie końca wakacji, które zawsze nastraja nas pesymistycznie.
Inną kwestią wartą rozpatrzenia jest sezon urlopowy, przez który część gości może nam serdecznie podziękować za zaproszenie i od razu uprzedzić, że się nie pojawią – ponieważ bilety na samolot kupione, a katamaran na Seszele nie poczeka na nich dwóch dni..
Kiedy już wyznaczyliśmy wstępny termin (zawężony na przykład do dwóch wybranych miesięcy), należy przekalkulować ile czasu nam do niego pozostało. Optymistyczny wariant wynosi co najmniej 12 miesięcy dla dużych miast i co najmniej 6 miesięcy dla małych miejscowości. Ten czas gwarantuje nam, że nawet w przypadku organizacji przyjęcia w innym miejscu niż miasto, w którym na co dzień przebywamy, możemy spać spokojnie. Minimalny czas, który warto założyć to 3 miesiące. Kwestią priorytetową okaże się lokalizacja weselna, której terminarz będzie niewątpliwie mniej wypełniony w okresach wiosenno-jesienno-zimowych.
Charakter lokalu weselnego musi się wpisywać w upodobania Państwa Młodych i ich gości. Niezmiennie od wielu lat, wytycznymi udanej zabawy są: smaczne jedzenie, dobra muzyka i schłodzony alkohol.
Aby dokonać rezerwacji sali weselnej, należy podać przynajmniej szacunkową liczbę gości. Oczywiście jej ostateczne zawyżenie jest na korzyść sali i nie stanowi problemu. Może się jednak okazać, że umowa rezerwacyjna będzie zawierała zapis „nie mniej niż x osób”, co stanowi kluczowy problem dla Par, których wstępne szacunki znacznie odbiegną od finalnej liczby. Takie kryteria mogą wynikać z polityki właścicieli lokalu i ich niepohamowanej żądzy pieniądza.
Jest jednak wiele lokalizacji, których układ pomieszczeń i stołów na salach jest korzystny przy pewnej ilości gości. Znacznie mniejsza liczba może wywołać odczucia, że między krzesłami hula wiatr, a tego przecież chcemy uniknąć.
Koncepcję dotyczącą miejsca weselnego warto jest rozpatrywać w zestawie – wraz ze ślubem. Rodzajów ślubu może być kilka – od tradycyjnego formatu jakim jest ślub w świątyni, poprzez ślub z Urzędzie Stanu Cywilnego, aż do ślubu z urzędnikiem, lecz poza urzędem. Są to tzw. „śluby plenerowe”, organizowane najczęściej w obiektach o bogatej historii, wpisanych na listy zabytków. Ceremoniom tym poświęcimy osobny felieton, mniej-więcej za 8 tygodni.
Kiedy wiemy już jaki ślub nam się marzy, jaki format przyjęcia weselnego planujemy (wesele bądź obiad weselny), jaka jest szacunkowa liczba gości, możemy zacząć opracowywać ślubny budżet, który będzie nas na bieżąco informował o oszczędnościach, jakie należy mieć na koncie.
Przed rozpoczęciem organizacji ślubu warto przekalkulować jakimi środkami pieniężnymi dysponujemy w chwili podjęcia decyzji i jak ta wartość będzie się zmieniała w trakcie przygotowań aż do miesiąca poprzedzającego sakramentalne „tak”. To wtedy ma miejsce większość rozliczeń. Jednakże warto przewidzieć i przekalkulować to jak najwcześniej, ponieważ niezależnie od dnia końcowych płatności, od dawna będziemy już związani umowami z podwykonawcami. A za tym idą konkretne sumy, które należy opłacić w konkretnym terminie.
Kiedy już przebrniemy przez ten drażliwy temat (często połączony z finansowymi negocjacjami z najbliższą rodziną), można się oddać prostszemu zadaniu, jakim jest typowanie świadków. Zwyczajowo Młoda typuje druhnę, zaś Młody drużbę, jednak zdarza się, że jest odwrotnie. Świadkami bywają najczęściej przyjaciele. Jest to odpowiedzialna funkcja, ponieważ na barki wybranych osób spadają pewne obowiązki i niektóre elementy organizacyjne. Dlatego warto przeanalizować wszystkie kandydatury i wytypować tych, z którymi najmilej, najprzyjemniej, najweselej przyjdzie nam spędzić poranne przygotowania, sesje zdjęciowe oraz część zabawy weselnej.
Jak widzimy, dopiero od tego momentu tworzymy ciekawą historię. Warto ją dokumentować na blogach i fotografiach. Kiedy miną już ślubne emocje i usiądziemy na kanapie przy filiżance ulubionej kawy, jakże przyjemnie będzie wrócić do tych chwil i powiedzieć „pamiętasz Kochanie jak Kasia zgodziła się zostać naszą świadkową? A na tym zdjęciu moja mama wzruszyła się przy świątecznym stole. Przypomnij sobie jaki prezent dostałeś na wieczorze kawalerskim? Jak Ty mogłeś wyjść w tym na miasto..?”.
Ale warto było, zawsze warto mieć co wspominać. I uchwycić najpiękniejsze chwile w życiu…
Przeczytaj także, jak ugryźć formalności po ślubie.
Źródło: Materiały prasowe Platanic
Dobrze, że są takie poradniki. Ja nie ukrywam, że mam sporo nerwów z organizacją własnego wesela. Jeśli chodzi o salę, to ciekawie wygląda Centrum MOLO, a jako że od zawsze marzyłam o weselu nad jeziorem, to chyba się na to zdecyduję. Macie jakieś doświadczenia z tą salą?